Sunday, May 3, 2015

Whats next?

Majóweczka na spokojnie. Wybraliśmy sie do cioci i wujka na wieś od piątku do niedzieli tkwiłam w gronie rodzinnym... bardzo rodzinnym. Moge chyba powiedzieć, że bylo okej. Ciągle gadanie, śmianie sie, objadanie. Jak to spotkania i imprezy rodzinne, wiadomo. Nic ciekawego się nie wydarzyło, pomijając moje gorsze momenty kiedy to zaczynałam sobie zdawać sprawe, że nie potrafie być szczęśliwa. Wszystko super, gdyby nie to, że patrze na wszystko czysto powierzchownie. Nie mam ochoty żartować, wchodzić w jakieś rozmowy, zagłębiać się z kimś w dany temat. To jest przykre... Bardzo bym chciala, ale najzwyczajniej nie mam na to ochoty. To mnie wykańcza, taka egzystencja bezdusznego ciała, które tylko wykonuje melancholijne ruchy niezbędne do dalszego bezsensownego funkcjonowania... No dobra, może troche  koloryzuje. Ale hej.. Jak tam to nazwać? Nie chce nikogo zawieźć, nie chce aby myśleli, że nie sprawia mi szczęście to co inni robią dla mnie, bo ja naprawde to wszystko doceniam. Sama nie wiem, myślę, że po prostu potrzebuje czasu. Tak.... W tym wypadku czas jest chyba najbardziej potrzebny. Mimo tego, że często nie chciałam go, to wiele sytuacji w życiu nauczyło mnie, że daje on najlepsze rezultaty. Chce być lepszym człowiekiem, zamierzam dać z siebie wszystko i zasuwać ostro! 




No comments: