Thursday, July 16, 2015

first tattoo

Ile ludzi, tyle zdań.
Jednym tatuaże kojarzą się z kryminalistami, recydywą, niszczeniem ciała takiego jak stworzył Bóg. Ale człowiek może chodzić do kościoła co niedzielę i być złym człowiekiem, a inny może być wytatuowany od stóp do głów a być dobrym człowiekiem. Tatuaże nie zmienią naszego charakteru ani naszej osobowości. 
Nie będę wypowiadać się za wszystkich ludzi, mam jedynie w tym wszystkim swoje własne zdanie.

Dla mnie ciało jest jak czyste płótno, które możemy ozdobić jak tylko chcemy. To w końcu nasze ciało, bo jest tylko jedna osoba, z którą spędzisz własne życie. Tą osobą jesteś Ty, i musisz zrobić wszystko, żeby było Ci dobrze ze samym sobą.  

Tatuaz chcialam miec od zawsze. Od kiedy tylko zobaczyłam w TV po raz pierwszy wytatuowanego mężczyznę. Zainteresowało mnie to strasznie. Kojarzyło mi sie z sentymentem, ze wspomnieniami uwiecznionymi na ciele za zawsze. Bylo to dla mnie naprawde piekne, nadal jest oczywiscie. 
Pozniej moja siostra ozdobiła swoje cialo krótkim napisem, z pozniejszym czasem zrobila wiecej. Następnie moja mama. 
Wtedy do juz bylo pewne, ze gdy tylko skoncze 18 lat spełnie swoje marzenie. 
Planowałam swoj tatuaz dwa lata, wzór, miejsce, detale, kazdy szczegół, wszystko. Znaczenie na niewyobrażalne. I stalo sie, nadszedł ten moment tutaj w Szwecji, mozliwosc zrobienia tatuażu mojego wymarzonego w wieku 17 lat, u naprawde świetnego tatuażysty. 

Balam sie, cholernie sie bałam. Jednak po pierwszym przejechaniu igły, przyzwyczailam sie do bólu i po 3 godzinach nieco obolała wyszlam o niebo  szczęśliwsza :) 

Nie wiem czy chce jeszcze wiecej tatuażow, narazie nie mysle o tym, nie czuje takiej potrzeby. Jednak mysle, se robienie takich rzeczy gdy biegnie sie za modą jest totalnie bez sensu. Ciesze sie z tego co mam, i pierwsze co to musze o niego zadbać na poczatku. Bo pielęgnacja początkowa jest najwazniejsza, w koncu to pamiątka na cale zycie. 







 

Thursday, July 2, 2015

forgotten..

Nie, nie zapomniałam. Nie, nie pozbyłam sie motywacji. Po prostu nie miałam czasu. Nie wiem czy mogę powiedzieć, ze wszystko zaczyna sie układać bo na pewno by była to nieprawda. Ale zaczynam odnosić minimalne wrecz mało widoczne sukcesy. Zawsze to lepiej niż nic. Z kazdym dniem staram sie wyzbywać z siebie gniew, zlosc i wszystkie negatywne emocje, ktore mi towarzysza, bo nie raz zauwazylam (pewnie nie tylko ja), ze zly nastrój wpływa źle na moje kontakty z innymi, na wszystko co robie i mnie sama. W koncu nic nie zniszczy nas tak jak my sami. Co u mnie? Wakacje? Staram sie je poczuc, jednak majac straszna alergie i nie mogąc wyjsc z domu jest ciezko. Do tego nie moge wyjsc na slonce, opalać sie bo tatuaz mi na to nie pozwala. Wakacje idealne czyż nie.. 

Ciagle kontynuuje nauke jezyka, zeby szkolić jak najwiecej, szkole zaczynam 15 sierpnia wiec dwa tygodnie wczesniej niz w Polsce, nieco mnie to przeraza. Calkiem niedawno przeżywałam poczatek nowego zycia gdy szlam do szkoly średniej, nie minal caly rok a znowu mnie to czeka. Cale zycie myslalam, ze potrzebuje ustabilizowania, ze to mi da naprawde szczescie ale z kazdym dniem odkrywam siebie coraz bardziej i wiem, że to chyba nie dla mnie. Stabilizacja? Na pewno nie teraz.. Moze za kilkanaście lat. Teraz nie moge usiedzieć na miejscu, ciagle cos musze zmieniac, szybko sie nudze wszystkim. N czy to dobrze, z jednej strony na pewno źle. Kocham wszystko co nowe, kocham podróżować, poznawać. 

Potrzebuje odpoczynku, teraz to dla mnie priorytet. A wyzwaniem bedzie znalezc na to czas.. Miedzy ćwiczeniami, nauka, wyjazdami, praca musze wycisnąć chwile relaksu, chwile dla mnie, dla mojego organizmu. Potrzebuje wyciszenia.