Monday, May 11, 2015

15 months?

15 miesięcy. było by? Tak...
Kolejny weekend na Hylcie. Tutaj czuje się naprawdę dobrze, wśród rodziny, ciągle przewijają się ludzie, nie ma czasu na przemyślenia, dołowanie się, rozmyślanie. Jednak nie mogłabym mieszkac na stałe tutaj, za daleko do wszystkiego, do miasta, cywilizacji haha..

"U mnie raczej w porządku,
Tylko czasami,
Tak znienacka,
Poleci kilka łez po policzku,
Tłumaczę sobie, że to przez wiatr,
Ale nie mogę,
Dopuścic do siebie
Myśli,
że ten wiatr to
Rozczarowanie"

Gdy poszłam na spacer z Daisy, doszłam nad morze, była naprawdę bardzo ładna pogoda, usiadłam na ławce, i siedziałam, godzine? dwie? nawet nie wiem, nie zważałam na czas. Po prostu siedziałam i patrzyłam w morze, na horyzont, drzewa, plaże. Wiatr lekko otulał moją twarz, włosy falowały na wietrze. Nic mnie nie obchodziło. Ludzie przechodzący obok mnie, samochody jadące za mną. Zupełnie nic, to była piękna nicośc, w której trwałam, mogłaby trwać wiecznie. W końcu dzwoniący telefon mamy z zapytaniem gdzie jestem, bo już wróciła, przywrócił mnie niestety do realnej rzeczywistości. Aż za bardzo realnej w pewnym momencie. Droga z powrotem minęła mi bardzo szybko. nawet nie spostrzegłam się, gdy stałam już przed drzwiami domu. Ciągle powracałam myślami do mojego stanu z przed chwili, ja cudownie się czułam gdy mój umysł był wyłączony od dosłownie wszystkiego, TO BYŁO PIĘKNE.

Poniedziałek wiąże się z powrotem do monotonni. Jednak zapowiada się najbliższy czas naprawdę ciekawy. W przyszłym tygodniu przyjeżdża Ania, co wiąże się z tym, że pójdziemy się gdzieś rozerwać. A za dwa tygodnie jadę do Polski, to tylko weekend ale chce go wykorzystać jak tylko mogę. Nie z byle jakimi osobami, tylko z... moimi... osobami. Będę miała do dyspozycji całą sobotę i całą niedzielę. Czekam.

Są chwile, po których nigdy nie będziemy już tymi, jakimi byliśmy. Jest miłośc, po której nie ma już żadnej innej, ból, który czyni znośnym, każdy następny, pożegnanie, w którym zawarte są wszystkie rozstania

"Są takie podróże, gdy nie idzie się do jakiegoś miejsca, tylko do drugiego człowieka" tak. jadę do Polski.

Ciągle się staram, ciągle chcę być lepszym człowiekiem. Z każdym dniem, próbuje coś robić ze swoim życiem, aby stawało się coraz lepsze. Nie chce znowu sprowadzić się na kraniec wytrzymałości, i zrobić z siebie dno, puste ciało bez duszy, które tylko funkcjonuje. Nie chce tego, gdy tylko czuje, że znowu jest coś nie tak, robię wszystko aby to wyrzucić z siebie, wyeliminować wszelkie negatywy. Wiem, jak to się zaczyna, gdy się kumuluje a później wybucha i ratunek jest bardzo trudny, niemal czasem niemożliwy.
Rodzina mi tak bardzo pomaga, nie mam pojęcia jak im wszystkim się odwdzięczę. Zawsze pomagali, a ja nigdy tego nie dostrzegałam.
Czasem naprawdę warto zacząć wszystko od nowa. Przewrócić świat do góry nogami, zaryzykować zawalczyć, postawić wszystko na jedną kartę. Właśnie teraz to zrobiłam. Życie to gra, którą można wygrać, jeśli tylko się chce i wierzy.
Nie mogę już tak przywiązywać się do ludzi, obiecywali, że zawsze będą, że nie zapomną. Minęło 2 tygodnie, i proszę. Nie sądziłam, że tak szybko okaże się, które znajomości są ulotne, a które trwają ciągle tak samo mimo rozłąki i czasu. Kiedyś ludzie o nas wszystkich zapomną, może będą płakać przez tydzień, może miesiąc a może i nawet rok... ale w końcu i tak zapomną, jak się stało właśnie teraz, u mnie. Nikt nie może cofnąć się w czasie i napisać nowego początku, ale przecież każdy może dopisać nowe zakończenie. Zawsze powtarzałam sobie, że nie mogę narzekać, że mam w życiu pod górkę, skoro zmierzam na szczyt. Czasami chciałabym wylogować się z mojego życia, i zacząć żyć od nowa. Założyć nowe konto. Zmienić się, edytować. Byłoby bajecznie, nie powtórzyłabym już tych wszystkich błędów. Ale mamy niestety tylko jedno życie, jedną szansę, bez możliwości powtórzenia, świadomość tego, że umrzemy, a mimo to nie potrafimy zaryzykować. Jeżeli tego nie zrobimy jesteśmy postawieni z góry na przegranej pozycji. Boimy się ośmieszenia, ale jeżeli nie przezwyciężymy strachu, w naszych sercach na zawsze pozostanie pytanie, co by było gdyby. Tak wiele tracimy słuchając rozumu, a nie serca... Zawsze jest wybór, można siedzieć i płakać... albo wstać, powiedzieć sobie "dam radę", uwierzyć w to i zacząć działać.




No comments: