Sunday, April 26, 2015

First day...

Wiem, że to nierealne, że od początku będzie wszystko super. Ale myślałam, że lepiej sie poczuje. A popadłam w totalny dołek. Boje sie, że nic nie osiągnę, że nie dam rady, że strace wszystkich w okolo. Boje się, że znajomości, które udalo mi się zbudować, wykruszą się, oni znajdą przyjaciol, beda szczesliwi, bedą żyć a ja zostane tutaj sama, zupelnie sama. Nie poradze sobie, nie poznam nikogo, zmarnuje swoje życie i zostane nikim... Najbardziej właśnie tego sie obawiam. Jednak wiem, że rozłąka może tylko umocni te naprawde wartościowe znajomości. Nie wiem już sama... Mam mieszane uczucia, z jednej strony miliony myśli przechodzi przez moją głowie w czasie jednej minuty a z drugiej strony mam totalną pustkę. Nie czuje wsparcia, w ogóle nie czuje wsparcia. Niby mama, ciocia, wujek, rodzina, ale co z tego skoro tego nie czuje. Sytuacja miedzy jedna stroną a drugą też mnie dobija, nie chce nikogo z nich zranić. To chore.... Boje sie jednego. Boje sie nie wytrzymam i po prostu zabije sie. Chociaż nie chce, chce zacząć nowe życie, chce zacząć szkole tutaj, poznać nowych ludzi, zdobyć coś, stać się kimś. Wierze w to, naprawde w to wierze, a przynajmniej sie staram, bo coraz częściej zaczynam trcić nadzieje.. 

No comments: